GÓROWO – OSZLIFUJMY TEN DIAMENT!
Jeden z komentatorów napisał: „Górowo nie ma zbyt wiele do zaoferowania, więc turyści raczej tu się nie pojawią – nie leży nad morzem czy w górach, nie ma jezior albo parku narodowego, zabytków tyle co na lekarstwo, baza noclegowa w powijakach – może trzeba wyzbyć się złudzeń – nie każde miasteczko w Polsce nadaje się dla turystów”
Górowo, dawny Landsberg ma bardzo ciekawą i długą historię. Szczęśliwym trafem zachowała się ona w pełni, dzięki kronikarzom miejskim (licząca ponad 300 str kronika miejska), nauczycielowi Albertowi Otto Fischerowi, książce Manfreda Grossa i opracowaniom Horsta Schulza.
Jest pamiętnik Emila Reimera, wspomnienia Adolfa Huberta Osthausa (Opiołko), i relacje wielu innych przedwojennych mieszkańców.
Wyszukałem to wszystko, pozszywałem na powrót i umieściłem w moich 4 książkach, łącznie 800 stron tekstu. Wielokrotnie pisałem na te tematy na Górowskich Opowieściach, a ostatnio opowiadam w moim słuchowisku.
Nie urodziłem się tu, nie mam tutaj żadnej rodziny, ponad siedem lat temu nie miałem bladego pojęcia, że takie miasteczko istnieje. Przypadek albo przeznaczenie sprawiło, iż zamieszkałem tutaj. Wykonałem heroiczną pracę przywrócenia historii tego miejsca. To miejsce stało się moim domem. Jako obserwator z zewnątrz, mam przenikliwsze spojrzenie.
Górowo pozostało praktycznie nietknięte po II wojnę światową. Na Warmii i mazurach są tylko jeszcze dwa takie miasta – Reszel i Orneta. Jest malowniczo położone na siedmiu wzgórzach, zupełnie jak jakieś toskańskie, lub leżące na południu Francji miasteczko. Takie miniaturowe Carcassonne, tylko bez murów miejskich i zamku.
Jest ratusz ze średniowiecznymi piwnicami. Domy na rynku z ich historią – opisałem praktycznie wszystkie. Dwa najstarsze z końca XVIII wieku, rodziny Schmidtów, gdzie dzieciństwo spędził urodzony w Wokielach Fritz Schmidt-König, znany w Niemczech poeta i pisarz.
Apteka pod Orłem z ciekawą historią rodziny aptekarzy Lehmanów. Dom, w którym urodził się Emil Grundmann, o którym opowiadałem w ostatnim słuchowisku pt. „O chłopcu, który chciał zostać kupcem”) posiadacz największych domów towarowych w Gdańsku i Królewcu.
I Wiele, wiele innych. Odsyłam do mojej książki „Landsberg – opowieści z czasów minionych”
Są okolice rynku z zachowaną zabudową z XIX/XX wieku. Cerkiew (unikatowy Ikonostas i drewniany sufit z barokową polichromią z 1720 r.) Dom, w którym spał Napoleon. Dom zbudowany przez kupca Weinreicha, który wygrał olbrzymią sumę na loterii i w cztery lata wszystko przechlapał, a jego wnuk omal nie został Cesarzem Niemiec.
Tajemnicza historia domu pod zegarem – zegarmistrze, którzy umierali dziwnie młodo.
Stara szkoła z 1864 i niesamowita postać pastora i kronikarza Carla Holldacka. Cudem zachowany cmentarz żydowski. Wieża ciśnień – szkoda, że niedostępna. Muzeum gazownictwa, jedno z trzech w Polsce, niestety niedostępne. Muzeum miejskie Dreysse ze zbiorami, jakimi mało kto może się pochwalić w Europie. Wszystkim moim znajomym, których tam zaprowadziłem, szczęki opadały do ziemi.
Turystyka w dzisiejszym świecie nie polega tylko na pluskaniu się w morzu, jeziorze, albo łażeniu po górach. Zwiedzaniu zamków, pałaców, katedr. Jest wielka rzesza ludzi, którzy szukają spokoju, powolności, wytchnienia od tego, co mają w wielkich miastach.
Interesują ich ciekawostki, ludzkie opowieści, klimat, jaki roztacza miejsce. Wystarczy, że spędzą w Górowie pół dnia, wypiją kawę, zjedzą obiad w klimatycznej knajpce, odwiedzą sklep z lokalnymi wyrobami żywnościowymi, albo rękodziełem. I pojadą dalej szczęśliwi, opowiadając innym o takim niesamowitym miejscu, gdzie czas płynie powoli. To jest właśnie turystyka slow.
Moja stażystka Irenka wyjaśni, co znaczy ten termin:
Slow tourism, znany również jako slow travel, to podejście i sposób podróżowania, które kładzie nacisk na wolne, spokojne i głębokie doświadczenia turystyczne. Odróżnia się od szybkiej, pośpiesznej turystyki skoncentrowanej na odwiedzaniu jak największej liczby miejsc w ograniczonym czasie.
Koncepcja slow tourism zachęca podróżnych do zwolnienia tempa, nawiązania kontaktu z lokalnymi kulturami i społecznościami oraz doświadczania autentycznych przeżyć. Promuje zrównoważone i odpowiedzialne praktyki podróżowania, dążąc do jakościowych doświadczeń zamiast skupiania się na ilości.
Slow tourism zachęca podróżnych do pogłębiania poznania danego miejsca, doceniania jego naturalnego piękna, historycznego znaczenia, lokalnych tradycji i kuchni. Często wiąże się z wyborem lokalnych zakwaterowań, korzystaniem z transportu publicznego lub poruszaniem się pieszo oraz nawiązywaniem interakcji z mieszkańcami w celu lepszego zrozumienia odwiedzanego miejsca.
— dziękuje Irenko —
Na koniec zacytuje wam słowa ukochanego przez mieszkańców Landsbergu burmistrza Paape:
„I tak jak przykazał Bóg, zostawiamy naszym potomkom pamiątkę, i wraz z nią przesłanie, że zawsze mogą stanąć w obronie dobra wspólnoty, z taką samą gorliwością, miłością i radością,
zachowując zdrowy rozsądek, jak nasi przodkowie i jak obecni włodarze miasta.”
Oni kochali to miasto, byli z niego dumni. Robili wszystko, aby kwitło. Okażemy się godnymi ich następcami? Nie czekajmy, co zrobi władza, zmuśmy ją, żeby robiła to, co dla nas jest dobre, dla naszej wspólnoty. Oszlifujmy ten diament!